David uznał, że Afra jest jakaś dziwna i postanowił dać sobie z nią spokój. Chciał wrócić, do poprzedniego życia. Bez Afry. Nie myślał już o niej. Ale jedno ciągle nie dawało mu spokoju, jak w ciągu kilku sekund zdołała przedostać się z jednego końca korytarzu na drugi. David był bardzo zmęczony. Udał się do swojego pokoju i położył się spać. Tej nocy źle spał. Ciągle miał koszmary. Śniło mu się, że Alex miał wypadek.
Była
to ciemna noc, tak była ponura i ciemna. Każdego ogarniał lęk. David stał na
środku polany, dookoła niego były drzewa. Ich cienie go przerażały. Spojrzał za
siebie, ujrzał Alexa. Był dziwnie blady. Podszedł do niego, dotkną go i czuł
jakby dotykał lód. Był zimny… zimny to nawet mało powiedziane był lodowaty. Chciał
go ogrzać, nie pomagało. Usłyszał dziwny dźwięk, czuł się jakby ktoś skradał i
wtedy do Alexa podleciała jakaś postać. Złapała go. Podniosła do góry i rzuciła
nim o ziemię. Ciało chłopaka się roztrzaskało. W tym momencie David się zerwał
ze snu. Zobaczył na zegarek. Była 3:30. Chciał znowu zasnąć, ale za każdym razem,
gdy zamykał oczy widział roztrzaskane ciało przyjaciela. Tej nocy już nie
zasną.
Z
samego rana zadzwoni do kumpla. Chciał się z nim za wszelką cenę spotkać.
Umówili się na 11, w kafejce przy centrum miasta.
-Hej. Co jest takiego pilnego, że
dzwonisz do mnie w sobotę z rana? – Alex zapytał zaciekawiony.
-Pamiętasz ten moment, gdy ta Afra nas
przed czymś ostrzegała?
-Nom. Ale co jest w tym takiego ważnego?
Przecież doszliśmy do wniosku, że to dziwna baba.
-No wiem. Ale posłuchaj. Miałem dzisiaj
straszny sen. –David zaczął mu tłumaczyć i opowiedział, co mu się śniło tej nocy,
– Więc teraz rozumiesz, dlaczego mam dziwne przeczucia?
-Zrozum to tylko sen. Wiesz, co
strasznie się ostatnio przesądny zrobiłeś – Warkną Alex
-Ja? Przesądny? O to to nie. Nie wierzą
w żadne zabobony.
-Haha. Mówi to ten, który boi się jakiś
głupich słów, świrniętej dziewczyny?
-Wiesz, co taki z ciebie przyjaciel,
który nawet nie umie przyjąć od przyjaciela pomocy?
-Jakiej znowu pomocy? Weź mi tu o niczym
nie pieprz. Mam dosyć ciebie i tych twoich głupich zabobonów?
-Dobra, ale jak coś ci się stanie to nie
mów, że cię nie ostrzegałem.
Ich
kłótni przyglądała się Afra. Gdy zobaczyła, że doszło już do rękoczynów, na jej
twarzy pojawił się uśmiech, w którym pokazała swoje piękne i białe zęby. Dobrze,
że się kłócą. Mój plan jak na razie się sprawdza. Jak tak dalej pójdzie to
bardziej im namieszam w głowach i może jeszcze się pozabijają, a jak nie to
będę musiała wziąć to we własne ręce. Hehe na pierwszy cel wezmę tego blondyna
Alexa. Z nim będzie łatwiej się uporać. A Davida hm… Z nim się jeszcze długo pobawię,
zrobię z niego własną marionetkę. Afra patrząc się na ich bójkę rozmyślała,
co z nimi zrobi. W tym momencie zobaczyła, że w ich kierunku zbliża się szeryf.
Złapał ich i skuł kajdankami. Dziewczyna skierowała się w kierunku drzwi.
Zobaczyła jak szeryf wsadza ich do radiowozu.
Zostali
przywiezieni na komendę. Szeryf zaczął ich przesłuchiwać.
-No, chłopaki opowiadajcie, dlaczego się
biliście?
-To jego wina – zaczął Alex – Ten idiota
chciał mi wmówić, że grozi mi niebezpieczeństwo.
-A skąd chłopcze wiesz, że mu faktycznie
grozi
-Jak to skąd – zaczął znowu Alex – Z jego
głupiego snu. Że mu się śniłem, nie oznacza, że zaraz mi niebezpieczeństwo
grozi.
Cała
ich rozmowa toczyła się jeszcze przez kilka godzin. Po czym szeryf zadzwonił po
ich rodziców. Przyjechali wściekli. Wrzeszczeli na nich, że przynoszą im wstyd.
Musieli za swoich synów zapłacić po 500 dolarów za mandat, za zakłócanie porządku
miejskiego.
Przez
najbliższe kilka dni, unikali siebie. A jak już trafili w swoją obecność to
jeden na drugiego krzywo spoglądał. Każdy się dziwił, co się stało, że nie
odzywają się do siebie. Przez jeden głupi sen cała ich przyjaźń legła w
gruzach. David wrócił do swojego poprzedniego życia znowu podrywał wszystkie
dziewczyny, a Alex zmienił się całkowicie. Coraz więcej czasu spędzał z Afrą.
David będąc na mieście ujrzał ją trzymającą się za rękę ze swoim byłym
przyjacielem. Na twarzy było widać złość, a oczy mówiły, że jest zazdrosny.
Przecież to on chciał z nią być, ale ona go olała. Olała dla byłego kumpla pomyślał David.
-Kochanie, czy coś ci się stało? –
Zapytała Alissa. Nowa dziewczyna Davida.
-Nie nic – odparł z zakłopotaniem
-Na pewno? Bo jakoś dziwnie wyglądasz? –
Zapytała i spojrzała na drugą stronę ulicy – ach no już wiem, o co biega, to
twój przyjaciel z tą nawą, jak jej tam?
-Afra. A i to nie jest mój przyjaciel
tylko były – powiedział to ze złością.
-Wybacz, nie chciałam cię rozwścieczyć.
Może będzie lepiej jak zawrócimy?
Afra
podsłuchała rozmowę Alissy z Davidem. Ha
mój plan jak na razie działa Pomyślała i uśmiechnęła się do Alexa.
-Wybacz Alex, ale muszę iść. Zobaczymy
się dzisiaj o północy w parku? Będę na ciebie czekać niedaleko pomnika –
Zapytała swojego nowego chłopaka
-Pewnie, zjawię się. To może odprowadzić
cię do domu? – Zapytał Alex
-Nie dzięki znam drogę.
W
tym momencie Alex usłyszał w umyśle głos Tak
byliśmy dzisiaj na randce, ale ona skończyła się godzinę temu. Teraz sam
spacerowałeś po mieście, ale nie zapomnij o spotkaniu. Skończyła to mówić i
odeszła. Ale zanim to zrobiła pocałowała go czule i namiętnie.
Spojrzał
na zegarek. Było już parę minut po północy, a jej nadal nie było. Martwił się
czy w ogóle przyjdzie. Czy może zapomniała o ich spotkaniu? Nagle usłyszał
jakiś szelest, odwrócił się i ją zobaczył. Ale była inna niż zwykle. Źrenice
jej oczu rozszerzyły się. Twarz zmieniła wyraz twarzy. Alex przestraszył się.
-Czczcz, czym ty jesteś? –Zająkał się
-Ja? Tylko popatrz na moje piękne ząbki –
W tym momencie pojawiły się jej kły. Alex wiedział, że już po nim. Zrozumiał,
że jest wampirem. Bał się jej. –Jestem głodna- odparła.
-Nie, nie, ale jak to. Pomocy – Alex zaczął
krzyczeć
-Kochaniutki nikt cię tu nie usłyszy. Ty
ciągle byłeś moją marionetką. Mogłeś posłuchać się swojego przyjaciela. Prawdę
mówił, że stanie ci się krzywda, a tą krzywdą jestem ja. – W tym monecie
rzuciła się na niego. Wbiła kły w jego skórę. Piła, aż do ostatniej kropli
krwi. Alex osuną się na ziemię. Nie żył Afra znikła.
Rankiem
w parku było kilka radiowozów, karetka pogotowia. Przy pomniku, któryś z
przechodniów nalazł martwego mężczyznę. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów.
Więc nie mogli go zidentyfikować. Stwierdzono, że w organizmie nie ma krwi.
Ofiara miała całe poharatane gardło. Na miejsce przybył pobliski szeryf. Ten sam,
co przyłapał na bójce chłopców.
-Ja znam tego chłopaka – odrzekł – jest on
moim sąsiadem. Nazywa się Lucas Dian.
Ojej ... to jest cudowne *.*
OdpowiedzUsuńChcę więceeeej ! Kiedy następny ?
http://eeverythingstartswithadreamm.blogspot.com/