Rozdział 5 Tajna Broń


Ten rozdział chcę zadedykować Klaudii. Dzięki jej postanowiłam dalej pisać tę historię :)

Miną miesiąc odkąd Alex zagroził Afrze. Starali sobie nie wchodzić w drogę. Unikali się. A raczej to Afra unikała jego. Bała się, że on może jej zrobić krzywdę, a ona mu nic. Jedynie może go ogłuszyć na kilka godzin. Co nic nie pomaga jej w jego unicestwieniu.
-Hej David. Musimy pogadać – zaczął Alex.
-Ooo ponad miesiąc się nie odzywał, a raptem chce gadać. Sorry, ale ja się nie bawię w te twoje głupie gry.
-Oj przestań stary. Przepraszam cię za tą bójkę i za to, co o tobie mówiłem. Ale próbuje zmusić Davida do spotkania.
-Haha. Zmądrzał dopiero po miesiącu –zaśmiał się mu prosto w twarz.
-Ej no. Co ci w sumie szkodzi się ze mną spotkać? No, co? Ja przecież cię nie zjem.
-Oh niech ci już będzie – zaczął zniechęcony David – to gdzie mam się zjawić?
-Tam gdzie zawsze. Będę czekał o piątej pod dębem.

Alex spojrzał na zegarek. Dochodziła piąta. Została niecała minuta do pełnej godziny. W oddali dostrzegł idącego kumpla.
-Jak zwykle punktualny – uśmiechną się Alex.
-Przez ten miesiąc w ogóle się nie zmieniłem. – Odwzajemnił uśmiech, – więc, o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
-O Afrze – zaczął
-O Afrze? Dobrze usłyszałem?
-Tak dobrze. Muszę ci powiedzieć zanim wpadniesz w kłopoty, że ona nie jest osobą, za którą się przedstawia. Chcę ci powiedzieć, że ta jej nieskazitelna biała skóra, zimne dłonie, jej szybkość, zwinność. Nie są spowodowane jej pochodzeniem… -nie dokończył
-Co ty chcesz mi powiedzieć? Że ona niby nie jest człowiekiem tylko kosmitą? Sorry, ale ja w bajki nie wierze.
-Dobrze rozumujesz – zaczął kontynuować swoją wymowę Alex. – Ona nie jest człowiekiem. Tylko… - zawahał się chwilę – tylko wampirem.
-Haha. Myślisz, że ja wierzę w wampiry? Dobry jesteś. One istnieją tylko w filmach. Powiedz prawdę, to jest ukryta kamera?
-Żadnej ukrytej kamery tu nie ma. Ona jest wampirem. Chcę cię ustrzec, bo może zrobić ci krzywdę. – Tłumaczył mu Alex
-Dobra ja idę. Nie chcę słuchać gadań o żadnych głupich bajkach - wkurzony David odszedł
-David zaczekaj – krzykną Alex i podbiegł do niego – Ja też nie jestem człowiekiem – zaczął mówić zniżonym głosem.
-Ta wróżką jesteś – zaśmiał się David.
-Popatrz – w tym momencie uśmiechną się i pokazał zęby. Ale tym razem nie były one zwykłe. To były kły. Ostre jak igły. David się przestraszył i zaczął uciekać. Nie udało mu się, bo dla kumpla był za wolny. Wleciał na niego i się wywrócił.
-Odejdź ode mnie. Ty… ty… wwwaaa… wampirze – zająkał się.
-Wybacz Davidzie, ale ja nie jestem wampirem. Nie muszę żywic się krwią w porównaniu z Afrą. Pamiętasz, co się skarżyłeś, że masz na szyi dwie dziwne małe i bolące dziurki? Wtedy zrobiła ci to ta dziewczyna. – David pomacał szyi, ale nic nie wyczuł. Ranki już dawno się zagoiły – nie martw się ja ci nie zrobię krzywdy.
-Jak mam ci to niby uwierzyć?
-Zobacz znamy się tyle lat, a ja ci krzywdy nie zrobiłem. Zrozum byliśmy, jesteśmy i będziemy przyjaciółmi.
-Ale…, ale… to, czym ty jesteś? – Zaczął wypytywać kolegę.
-To trudne do zrozumienia, ale ci wytłumaczę jak najprościej. Nie jestem wampirem tylko jak by to nazwać półwampirem, czyli pół człowiek pół wampir. Mam w sobie gen wampira. I to tylko, dlatego, że gdy moja matka była w ciąży doznała przemiany.
-Czyli pani Smith jest wampirem? Przecież ona się starzeje – przerwał jej David
-To nie jest moja biologiczna matka. Ona mnie adoptowała - David zrobił oczy z niedowierzenia. – Tak, zostałem adoptowany. Nigdy nie poznałem swojej biologicznej matki. Choć na moje siedemnaste urodziny przyszedł mi od niej list. Wtedy zacząłem się zmieniać
-I znikać na całe noce – znowu mu przerwał historię
-Tak. Wiem, że moja mama ci powiedziała, że ostatnio coraz częściej znikam. I to najczęściej w noce. A to tylko, dlatego że boję się, że coś jej zrobię. Choć do życie nie trzeba mi krwi to mogę ze wściekłości zrobić jej krzywdę. Ale dobra nie zbaczajmy z tematu. Chcę ci wytłumaczyć jak najprościej. Więc moja biologiczna matka będąc w ciąży, dostała krwi wampira od niejakiego Samuela, tak mi pisała w liście. I wtedy on ją zabił i ona obudziła się wampirem. Czuła nadal, że rozwijam się w jej łonie. Poczekała jeszcze miesiąc aż przyszedłem na świat. Ale nie, jako człowiek czy dziecko-wampir tylko półwampir. Urodziłem się bez serca.
-Jak to bez serca? Bez niego nie da się żyć? – Zapytał zdziwiony David
-Tak to ma już mój gatunek. Ale podejrzewam, że taki się urodziłem, aby nic mi nie zagroziło. Nie rani mnie nic. Nie odczuwam bólu. Nie da się mnie zabić. Jedynie mogę umrzeć śmiercią naturalną. Co matka mi pisała w liście, że w moim przypadku dożyję minimum 80 lat.
-Ale serio nic cię nie zabije. Nic, a nic? – Znowu pytał z niedowierzeniem David
-W sumie jest tylko jedna broń, która może zrobić mi krzywdę. Jest to – schylił się, aby szpecąc do uch Davida. Ale ten się odsuną, bo myślał, że ten chce mu zrobić krzywdę.
-Odsuń się ode mnie. – Krzykną z przerażenia.
-Nie bój się ja chcę tylko ci powiedzieć na ucho, co to za broń. No, bo wiesz, kto wie, co może nas teraz obserwować w tych krzakach parku. – Więc znowu się schylił, aby powiedzieć – Ta broń to krew Samuela. Tylko ona może mi zrobić krzywdę, a większa dawka mnie zabić.
-Ale, dlaczego przez tyle lat to ukrywałeś. Ukrywałeś ten sekret?
-Zrozum. Wiem to już odkąd skończyłem 15 lat. Ja po prostu nie chciałem abyś się martwił i mnie bał. Ale teraz zrób dla mnie jedną przysługę – sięgną ręką do kieszeni i coś wyją owiniętego chusteczką - Proszę cię noś to ciągle przy sobie. Ochroni cię to przed Afrą i jej wpływowi na twój umysł. Włóż to do np.: kieszeni, jakiegoś portfela, telefonu i miej to ciągle przy sobie.
-Ale, co to jest? – Zapytał z ciekawością.
-To jest werbena. Ona chroni ludzi przed wampirami, aby nie mogły ich hipnotyzować. Tobie to się przyda. Bo wiesz strasznie dużo. Np: to, co może mnie zabić, a Afrze by taka wiadomość się przydała, bo pragnie mnie unicestwić.
-A przed tobą też mnie ta roślina uchroni?
-Przede mną nie. Ja nie mam takich mocy, aby wpływać na ludzi. Musiałbym pic dużo ludzkiej krwi, aby mógł to robić. Ale jest to mi niepotrzebna.
Aha. Rozumiem – odparł David i wziął roślinkę i schował ją do kieszeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz